Sobota, Wrzesień 5, 2020, 00:39

Czy pracujesz terapeutycznie z bliznami?

Nie, pracuję z ludźmi którzy mają blizny, różne.

Zapowiedziany artykuł, tym razem w całości. Cztery historie.

Temat dotyczy także pytań o to co można uzyskać dzięki regularnym, precyzyjnym zabiegom.

 

Blizny, ból i nie tylko, praca u podstaw, czyli historia dwóch dziewczynek:

  1. Pierwsze pacjentki po operacjach po oparzeniach. Początkowa praca w obecnym zawodzie, oddział rehabilitacji w PSK nr 4 w Poznaniu. Zabiegi na oddziale, przyłóżkowe, zlecenie: praca z bliznami i uelastycznienie, spore blizny po oparzeniu, proszę skontaktować się ze szpitalną apteką (...) czy jakoś tak. Dokładnie już nie pamiętam zlecenia.

Masażysta idzie na oddział, pamięta jakby to było wczoraj. Wchodzi do sali szpitalnej, a w łóżku kilkuletnie dziecko, dziewczynka, na widok białego fartucha w płacz. Nie był przygotowany od strony psychologicznej, w tamtych czasach mało kto był. Podszedł powoli, uśmiechnął się do wystraszonej dziewczynki. Zdjął szpitalny, biały fartuch, wpierw próba nawiązania jakiegokolwiek werbalnego kontaktu, o dotyku w ogóle nie było mowy.

Kilka dni minęło zanim przekonała się i pozwoliła wykonać sobie pierwszy, w pełni bezpośredni masaż i ćwiczenia bierne. Spore blizny po oparzeniach: brzuch, plecy, uda, ale masaże dzień po dniu z maścią przygotowaną przez szpitalną aptekę i były pierwsze efekty. Kilka tygodni precyzyjnej pracy, w skupieniu i w formie „zabawy, rozmowy”.

Wróciła elastyczność. Praca warstwowa, z czasem głębiej, podstawą były regularne zabiegi, więc przedłużane dalej zlecenia przez oddziałowego, prowadzącego lekarza. Nie było jeszcze specjalistycznych laserów, innego wsparcia fizykoterapeutycznego, był po prostu regularnie wykonywany masaż, dzień po dniu i wsmarowanie maści, duża skuteczność. Rok 1990.

 

  1. Kilkuletnia dziewczynka bawi się, biega, w pewnym momencie przewraca się piec z garnkiem podgrzewanej wody na pranie i tragedia jest gotowa. Spore oparzenia, „zdzierają” z niej rajstopy, ubranie, a główne oparzenia dotyczą okolic szyi i grzbietu. Na pogotowiu, później w szpitalu robią co jest wówczas możliwe, ale są spore strefy po oparzeniu, problem z swobodnym oddychaniem, etc. Po wielu dniach dziewczynka zostaje wypisana z niejasnym dla rodziców komentarzem:

- Zrobiliśmy wszystko co było możliwe, teraz zależy jak dalej zareaguje jej organizm. (...) Ot tyle ad oficjalnej medycyny, ale kto dziś pamięta komentarz tamtego personelu. (…)

Matka córki udaje się do znajomej aptekarki, ta przygotowuje maść, kilkakrotnie bo mogą być uczulenia. W końcu jest ta właściwa maść i aptekarka poucza matkę jak dzień w dzień wykonywać masaże z zastosowaniem maści.

Kobieta masuje dzień po dniu i wciera maści. Powoli dziewczynka dochodzi do siebie. Skóra nie boli, jest bardziej elastyczna. Głównym problemem była kwestia przywrócenia podstawowych funkcji skóry, ale udało się. (...)

Po blisko 50-ciu latach, już nie dziewczynka ale dorosła kobieta. Czasem pojawiają się jedynie przebarwienia, które później znikają. Trudno opisać regularność zmian. (…)

Z perspektywy wielu lat powstaje pytanie: Kim były te pacjentki, małe dziewczynki? Pierwsza była moją pacjentką w pierwszej pracy w obecnym zawodzie w klinice PSK nr 4 w Poznaniu.

Natomiast drugą historię pamiętam bardzo dobrze z opowiadań jej matki. Ponieważ to była także moja matka, a małą dziewczynką jest moja starsza siostra. Wiem, że nie jest to historia z naukowym przesłaniem. Ale o przesłaniu będzie poniżej.

I tak mi pozostało: Głęboko, miękko, warstwowo, bezboleśnie.

Rodzinne tradycje? Nie, po prostu tak się to zaczęło. (...)

Część II

 

  1. Mężczyzna około 40 lat. Drobne blizny na klatce piersiowej, po wypadku. Ale są jeszcze drugie, po zabiegu w ramach chirurgii plastycznej. Trudna pierwsza rozmowa, ale w końcu:

- Podczas kontroli drobnych blizn po wypadku których obecnie już prawie nie widać, lekarz wspomniał także o możliwości leczenia ginekomastii. Tak przy okazji wspomniał i jestem mu bardzo wdzięczny, wiele się zmieniło, ale potrzebny był czas, sporo czasu.

Był to dla niego problem przez lata, nie bardzo wiedział jak sobie z tym porodzić, okazało się że można. Przeszedł operację, pracowaliśmy z bliznami pooperacyjnymi, a jednocześnie po spłyceniu tych innych blizn. To że mężczyźni mają inaczej zbudowaną klatkę piersiową, nie oznacza że nic tam nie czują, a pakowanie na siłownie nie rozwiązało problemów. Akceptacja tak.

- Rozumiem, obecnie sporo mężczyzn ma podobne wyzwania, operacja plastyczna, potem terapia uciskowa oraz masaże. Wpierw drenaż limfatyczny, a następnie masaż oparty na pracy z tkanką łączną. Dzisiaj to normalne procedury po prostu regularne zabiegi, w serii.

  1. Kobieta, tuż po maturze. Podchodząc do sali w klinice znałem jedynie zlecenie: stan po amputacji kończyny powyżej kolana, przygotowanie do protezowania. Wchodzę, przedstawiam się i kompletnie nie wiem jak zacząć. Byłem może starszy 3-4 lata od mojej jednych z pierwszych pacjentek w klinice. Wypadek w czasie wakacji, w rezultacie amputacja nogi, hartowanie kikuta i przygotowanie do protezowania. Odsłaniam kołdrę, odwijam opatrunek, pacjentka drżeć, zaczyna płakać, łkać, szlochać. Spotykamy się wzrokiem, jest kontakt, powoli próbuję wykonać masaż. Ale jest ból fizyczny, fantomowy i ten inny psychosomatyczny, który nie pozwalał jej na swobodne oddychanie. Nikt nas nie przygotowywał do takiej pracy, a wsparcie psychologiczne w szpitalach ongiś, dobre sobie.

W końcu chyba też mi się udzieliło i empatycznie także zapłakałem. Trudno powiedzieć dokładnie, tyle lat. Ale dzień po dniu na zabiegach było coraz lepiej, uelastycznienie tkanek, rozmowy, odciąganie od tematu leczenia, może jakieś filmy, literatura, kto to wie, nie pamiętam szczegółów. Ale do końca życia zapamiętam tych zwłaszcza pierwszych pacjentów z bliznami. W sumie nie wiem które były trudniejsze: te widoczne, czy te wewnętrzne?

Przesłanie jednak jest: Nie zapominajcie o możliwości i skuteczności regularnych zabiegów, tych u podstaw. Owszem pomocne są dzisiaj technologie: lasery, fizykoterapia, ale podstawą są po prostu regularnie wykonywane zabiegi w przypadku: blizn, zwłóknień, zrostów, stanów po operacjach, po urazach, liftingach, rekonstrukcjach, także w przypadku daleko posuniętego cellulitu, etc. to nie jest tylko problem estetyczny.

Aby osiągnąć efekty, czasem nie ma dróg na skróty. Jest cierpliwość, zaangażowanie, precyzyjne zabiegi, bywa że potrzebna jest przede wszystkim wspomniana regularność wykonywania zabiegów. Innym razem w rehabilitację trzeba włączyć także bliskie osoby. Lista potrzeb i możliwości jest bardzo długa. (…)

Osobiście wspomniane sytuacje nauczyły mnie nie tylko pracy z ludźmi z bliznami z powodu konkretnych potrzeb, ale zrozumienia, iż czasem podstawą są: precyzja, regularność wykonywanych zabiegów, współpraca personelu, a także zrozumienie że człowiek przychodzi do nas z całym bagażem życiowych doświadczeń. Także co jest istotne, przedstawienie możliwości, jak można skutecznie pracować.

Niestety w wielu wspomnianych sytuacjach, obecne systemy opieki zdrowotnej tak w kraju jak i zagranicą nie refundują już tego rodzaju zabiegów, a szkoda.

Blizny trudno jest leczyć, ale można, warto spróbować. Pytanie które trudniej, te zewnętrzne czy te niewidoczne?

Artykuł poglądowy z uwagi na zadawane pytania. Piotr Szczotka ©

www. bodyworker.pl

 


Sobota, Wrzesień 5, 2020, 00:39

Czy pracujesz terapeutycznie z bliznami?

Nie, pracuję z ludźmi którzy mają blizny, różne.

Zapowiedziany artykuł, tym razem w całości. Cztery historie.

Temat dotyczy także pytań o to co można uzyskać dzięki regularnym, precyzyjnym zabiegom.

 

Blizny, ból i nie tylko, praca u podstaw, czyli historia dwóch dziewczynek:

  1. Pierwsze pacjentki po operacjach po oparzeniach. Początkowa praca w obecnym zawodzie, oddział rehabilitacji w PSK nr 4 w Poznaniu. Zabiegi na oddziale, przyłóżkowe, zlecenie: praca z bliznami i uelastycznienie, spore blizny po oparzeniu, proszę skontaktować się ze szpitalną apteką (...) czy jakoś tak. Dokładnie już nie pamiętam zlecenia.

Masażysta idzie na oddział, pamięta jakby to było wczoraj. Wchodzi do sali szpitalnej, a w łóżku kilkuletnie dziecko, dziewczynka, na widok białego fartucha w płacz. Nie był przygotowany od strony psychologicznej, w tamtych czasach mało kto był. Podszedł powoli, uśmiechnął się do wystraszonej dziewczynki. Zdjął szpitalny, biały fartuch, wpierw próba nawiązania jakiegokolwiek werbalnego kontaktu, o dotyku w ogóle nie było mowy.

Kilka dni minęło zanim przekonała się i pozwoliła wykonać sobie pierwszy, w pełni bezpośredni masaż i ćwiczenia bierne. Spore blizny po oparzeniach: brzuch, plecy, uda, ale masaże dzień po dniu z maścią przygotowaną przez szpitalną aptekę i były pierwsze efekty. Kilka tygodni precyzyjnej pracy, w skupieniu i w formie „zabawy, rozmowy”.

Wróciła elastyczność. Praca warstwowa, z czasem głębiej, podstawą były regularne zabiegi, więc przedłużane dalej zlecenia przez oddziałowego, prowadzącego lekarza. Nie było jeszcze specjalistycznych laserów, innego wsparcia fizykoterapeutycznego, był po prostu regularnie wykonywany masaż, dzień po dniu i wsmarowanie maści, duża skuteczność. Rok 1990.

 

  1. Kilkuletnia dziewczynka bawi się, biega, w pewnym momencie przewraca się piec z garnkiem podgrzewanej wody na pranie i tragedia jest gotowa. Spore oparzenia, „zdzierają” z niej rajstopy, ubranie, a główne oparzenia dotyczą okolic szyi i grzbietu. Na pogotowiu, później w szpitalu robią co jest wówczas możliwe, ale są spore strefy po oparzeniu, problem z swobodnym oddychaniem, etc. Po wielu dniach dziewczynka zostaje wypisana z niejasnym dla rodziców komentarzem:

- Zrobiliśmy wszystko co było możliwe, teraz zależy jak dalej zareaguje jej organizm. (...) Ot tyle ad oficjalnej medycyny, ale kto dziś pamięta komentarz tamtego personelu. (…)

Matka córki udaje się do znajomej aptekarki, ta przygotowuje maść, kilkakrotnie bo mogą być uczulenia. W końcu jest ta właściwa maść i aptekarka poucza matkę jak dzień w dzień wykonywać masaże z zastosowaniem maści.

Kobieta masuje dzień po dniu i wciera maści. Powoli dziewczynka dochodzi do siebie. Skóra nie boli, jest bardziej elastyczna. Głównym problemem była kwestia przywrócenia podstawowych funkcji skóry, ale udało się. (...)

Po blisko 50-ciu latach, już nie dziewczynka ale dorosła kobieta. Czasem pojawiają się jedynie przebarwienia, które później znikają. Trudno opisać regularność zmian. (…)

Z perspektywy wielu lat powstaje pytanie: Kim były te pacjentki, małe dziewczynki? Pierwsza była moją pacjentką w pierwszej pracy w obecnym zawodzie w klinice PSK nr 4 w Poznaniu.

Natomiast drugą historię pamiętam bardzo dobrze z opowiadań jej matki. Ponieważ to była także moja matka, a małą dziewczynką jest moja starsza siostra. Wiem, że nie jest to historia z naukowym przesłaniem. Ale o przesłaniu będzie poniżej.

I tak mi pozostało: Głęboko, miękko, warstwowo, bezboleśnie.

Rodzinne tradycje? Nie, po prostu tak się to zaczęło. (...)

Część II

 

  1. Mężczyzna około 40 lat. Drobne blizny na klatce piersiowej, po wypadku. Ale są jeszcze drugie, po zabiegu w ramach chirurgii plastycznej. Trudna pierwsza rozmowa, ale w końcu:

- Podczas kontroli drobnych blizn po wypadku których obecnie już prawie nie widać, lekarz wspomniał także o możliwości leczenia ginekomastii. Tak przy okazji wspomniał i jestem mu bardzo wdzięczny, wiele się zmieniło, ale potrzebny był czas, sporo czasu.

Był to dla niego problem przez lata, nie bardzo wiedział jak sobie z tym porodzić, okazało się że można. Przeszedł operację, pracowaliśmy z bliznami pooperacyjnymi, a jednocześnie po spłyceniu tych innych blizn. To że mężczyźni mają inaczej zbudowaną klatkę piersiową, nie oznacza że nic tam nie czują, a pakowanie na siłownie nie rozwiązało problemów. Akceptacja tak.

- Rozumiem, obecnie sporo mężczyzn ma podobne wyzwania, operacja plastyczna, potem terapia uciskowa oraz masaże. Wpierw drenaż limfatyczny, a następnie masaż oparty na pracy z tkanką łączną. Dzisiaj to normalne procedury po prostu regularne zabiegi, w serii.

  1. Kobieta, tuż po maturze. Podchodząc do sali w klinice znałem jedynie zlecenie: stan po amputacji kończyny powyżej kolana, przygotowanie do protezowania. Wchodzę, przedstawiam się i kompletnie nie wiem jak zacząć. Byłem może starszy 3-4 lata od mojej jednych z pierwszych pacjentek w klinice. Wypadek w czasie wakacji, w rezultacie amputacja nogi, hartowanie kikuta i przygotowanie do protezowania. Odsłaniam kołdrę, odwijam opatrunek, pacjentka drżeć, zaczyna płakać, łkać, szlochać. Spotykamy się wzrokiem, jest kontakt, powoli próbuję wykonać masaż. Ale jest ból fizyczny, fantomowy i ten inny psychosomatyczny, który nie pozwalał jej na swobodne oddychanie. Nikt nas nie przygotowywał do takiej pracy, a wsparcie psychologiczne w szpitalach ongiś, dobre sobie.

W końcu chyba też mi się udzieliło i empatycznie także zapłakałem. Trudno powiedzieć dokładnie, tyle lat. Ale dzień po dniu na zabiegach było coraz lepiej, uelastycznienie tkanek, rozmowy, odciąganie od tematu leczenia, może jakieś filmy, literatura, kto to wie, nie pamiętam szczegółów. Ale do końca życia zapamiętam tych zwłaszcza pierwszych pacjentów z bliznami. W sumie nie wiem które były trudniejsze: te widoczne, czy te wewnętrzne?

Przesłanie jednak jest: Nie zapominajcie o możliwości i skuteczności regularnych zabiegów, tych u podstaw. Owszem pomocne są dzisiaj technologie: lasery, fizykoterapia, ale podstawą są po prostu regularnie wykonywane zabiegi w przypadku: blizn, zwłóknień, zrostów, stanów po operacjach, po urazach, liftingach, rekonstrukcjach, także w przypadku daleko posuniętego cellulitu, etc. to nie jest tylko problem estetyczny.

Aby osiągnąć efekty, czasem nie ma dróg na skróty. Jest cierpliwość, zaangażowanie, precyzyjne zabiegi, bywa że potrzebna jest przede wszystkim wspomniana regularność wykonywania zabiegów. Innym razem w rehabilitację trzeba włączyć także bliskie osoby. Lista potrzeb i możliwości jest bardzo długa. (…)

Osobiście wspomniane sytuacje nauczyły mnie nie tylko pracy z ludźmi z bliznami z powodu konkretnych potrzeb, ale zrozumienia, iż czasem podstawą są: precyzja, regularność wykonywanych zabiegów, współpraca personelu, a także zrozumienie że człowiek przychodzi do nas z całym bagażem życiowych doświadczeń. Także co jest istotne, przedstawienie możliwości, jak można skutecznie pracować.

Niestety w wielu wspomnianych sytuacjach, obecne systemy opieki zdrowotnej tak w kraju jak i zagranicą nie refundują już tego rodzaju zabiegów, a szkoda.

Blizny trudno jest leczyć, ale można, warto spróbować. Pytanie które trudniej, te zewnętrzne czy te niewidoczne?

Artykuł poglądowy z uwagi na zadawane pytania. Piotr Szczotka ©

www. bodyworker.pl

 


Blog Bodyworker w drodze, czyli wolny zawód, to nie tylko blog, ale tożsamość zawodowa, praktyka i rozwój. Podpowiedzi jak można się rozwijać zawodowo, zwłaszcza jeśli ktoś dopiero startuje, lub nie wie co dalej i jak można ukierunkować praktykę w bezpośrednich kontaktach z człowiekiem. Co ciekawe, poprzednie blogi prowadzone przez kilka lat wykazały, iż nie wiadomo kogo rzeczywiście zainteresują i zainspirują. Pisane były zarówno dla korzystających z zabiegów, podopiecznych oraz praktyków, dyplomowanych masażystów, masażystek.


Z korespondencji wynika jednak, iż zainteresowały zarówno masażystów, fizjoterapeutów, ale także psychologów, kosmetyczki, kosmetologów, instruktorów, a także lekarzy.
Ponadto kilka projektów praktycznych oraz informacji kierowanych zarówno do praktyków jak i korzystających z zabiegów nurtu body work.

Nowy blog ma o wiele szerszy zakres tematyczny, zapraszam, powyżej:

 
 
 
 
 
 

Poniżej poprzednie blogi, prowadzone przez kilka lat:

 

https://masazystawdrodze.wordpress.com/

 

W drodze, czyli dla tych którzy cenią sobie bezpośrednie spotkania,

 

wymianę doświadczeń, kontynuację nauki, chcą uczestniczyć w wykładach,

 

warsztatach w celu poszerzenia horyzontów, rozwoju zawodowego i osobistego.

 
 
 
 
 
 

Słowem różne tematy nie tylko stricte zawodowe, a termin masaż jest tutaj filarem obok promocji zdrowia.

 

Blog Dotyk Masaż Bodywork przede wszystkim dla praktyków: https://dotykmasazbodywork.wordpress.com/

 

Blog Bodywork Piotr Szczotka in english: https://bodyworkpiotrszczotka.wordpress.com/

 

Z podziękowaniem za współpracę, gościnność i zaproszenie na wykłady, prezentacje, warsztaty w szkołach na uczelniach i w firmach.

W drodze, program dla firm w miastach lub podczas konferencji w terenie.

Sporo rozpoczynających praktykę osób pyta czy to ma sens, kupić sobie krzesło i masować podczas wydarzeń, w firmach, na spotkaniach. Czy ma sens to zależy co masz faktycznie do zaoferowania. Dla mnie masaż na krzesłach jako praktyka miał sens jak zaczynaliśmy takie projekty, czyli ponad 20 lat temu, ale dzisiaj potrzeby są zupełnie inne. Oczywiście podczas tzw. wydarzeń, spotkań krzesło króluje (tradycja work-site), także praktyczna mobilna mata (opcjonalnie), ale już w firmach, w bardziej kameralnych warunkach krzesło to archaizm.

Mowa tu o programach typu: health promotion program in workplace). Pracując z twarzą, stopami i łydkami, grzbietem, ramionami, czy podczas sesji profilaktyczno-relaksacyjnych, podstawą jest lekki, składak czasem mata do ćwiczeń.

Dla mnie jako praktyka, sukcesem jest także przeniesienie zachowań prozdrowotnych poza pracę, do życia prywatnego. Czyli słów kilka o masażu i ewolucji projektów dla firm:
 
SZKOLENIA  DLA  PRAKTYKÓW:  INDYWIDUALNYCH  OSÓB,

FIRM,  GABINETÓW,  SPA,  U  PAŃSTWA  NA  MIEJSCU

ZAPRASZAM  DO  WSPÓŁPRACY W POLSCE I ZAGRANICĄ

SKRYPT  I  LITERATURA  DOTYCZĄCA  TEMATU
(c)2020, All Rights Reserved
Liczba odwiedzin: 430758
Ta strona może korzystać z Cookies.
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.

OK, rozumiem lub Więcej Informacji
Informacja o Cookies
Ta strona może wykorzystywać pliki Cookies, dzięki którym może działać lepiej. W każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Korzystając z naszego serwisu, zgadzasz się na użycie plików Cookies.
OK, rozumiem