Integracyjny Masaż Body Work

Niedziela, Luty 9, 2020

W rozmowie z przyjacielem: Mam pytanie treści osobistej. Nie jestem z branży, ale tak z ciekawości, możesz mi powiedzieć jak to jest z wypromowaniem jakieś autorskiej metody, opracowania czy programu, w oparciu o własne doświadczenia?

- Oj to ciekawy temat. Myślę że dzisiaj bez względu na dziedzinę, pracuje na to cały sztab ludzi, działa MLM, pewnie i dobra reklama, tworzenie swojego rodzaju trendów, to dosyć skomplikowane, słowem trudne w pojedynkę. Podczas wieloletnich obserwacji tego co się dzieje w mediach, na konferencjach czy podczas szkoleń, miałem sposobność zauważyć pewne podobieństwa. Bywa że pomimo dużego, nagłego zainteresowanie jakąś metodą, wiele z nich „nie przetrwało” próby czasu, z różnych powodów, itd.

Poza promocją zdrowia nie zajmowałem się promocją metod, czy trendów. To były po prostu wnikliwe obserwacje ludzi: pacjentów, klientów, ich oczekiwań czyli realnych potrzeb, a nie tworzenie nowych. W moim przypadku to było raczej popularyzowanie pewnych rozwiązań, ongiś niszowych, jeśli już to bardziej autorskich opracowań, koncepcji, programów, a to spora różnica.

- Jaka jest różnica między promocją czegoś, a popularyzacją?

- Promocja to jedno z narzędzi marketingu, to jest mi raczej obce. Natomiast popularyzacja to poza podstawową praktyką, ukazywanie raczej realnych ludzkich potrzeb poprzez media, artykuły, spotkania, audycje, itd. „Siejesz” po prostu jakieś przemyślenia w eter i tyle. Jeśli jest zainteresowanie, jeśli jest to coś warte, to temat wraca jak bumerang, jeśli nie, to nic z tego. (…)

- Jak to, a jak to było np. z Integracyjnym Masażem Body Work?

- Na wspominki ci się zabrało? Wolę iść do przodu. No dobrze, postaram ci to wytłumaczyć, choć będzie trudno bo to wymaga czasu. Więc może tak:

Pewnej pięknej wiosny na jednym ze spotkań z masażystami, terapeutami, poproszono mnie o wykład na temat moich doświadczeń w kraju i przygody z edukacją zagranicą. Kompletnie nie byłem przygotowany. Spontanicznie poprowadziłem wykład ale od razu z pokazem. Ukazując to co była raczej mniej znane, niszowe, ludzie byli skupieni na metodach terapeutycznych sensu stricte. (…)

- I co dalej? Co z tego wynikało?

- Pokiwali głowami, skomentowali że to bardzo ciekawe spostrzeżenie i tyle. Ale po jakimś roku, poproszono mnie, czy mógłbym zorganizować jakiś warsztat, był rok 1995. I na potrzeby szkolenia nazwałem go roboczo: Masaż w standardzie body work. W odróżnieniu od królującego wtedy dosyć biernego ze strony pacjenta masażu, pokazałem jak istotne są elementy: samego dotyku, ale także oddechu, jak w bierny masaż wplątać skutecznie elementy ruchu, pracę z tkankami miękkimi o zupełnie innej dynamice, pracę warstwową, jak pracować głęboko, ale miękko, etc. Dla nich sporo z tego było nowe. A potem poszło jak fala, coraz więcej zainteresowanych. Paradoksalnie to uczestnicy namawiali mnie na promowanie tego jako autorskiej metody. Ja widziałem jednak raczej potrzebę wspomnianej popularyzacji nieco innych celów zabiegów, jeśli już to raczej koncepcji, opracowania.

- Był jakiś przełom, przyspieszenie, przekonanie co do słuszności takiej pracy?

- Kiedyś przyszła do mnie na zabieg dziennikarka, dosyć obyta ze sprawami medycyny, ale także pisała sporo o stresie, traumie, także o koncepcjach pracy z ciałem, etc. Po zabiegu zaproponowała mi napisanie artykułu i poszło. (…) Potem były kolejne i coraz większe zainteresowanie bo zmieniały się oczekiwania ludzi korzystających z nieco innych zabiegów.

Natomiast kursantów zaintrygowało włączenie do podstawowego masażu, takich elementów jak uwalnianie napięć, elementy pracy z powięzią, głęboka, profesjonalna relaksacja i to co mnie najbardziej interesowało czyli zabiegi antystresowe, bardziej świadomi ludzie, praca nie tylko stricte terapeutyczna, ale na rzecz świadomości ciała, elastyczności, rozwoju, itd.

Poza tym przyjąłem deklarację: Pracujemy miękko, głęboko, warstwowo i bezboleśnie.

- No tak, wiem że teraz wiele osób mówi o tej powięzi, to chyba oczywiste?

- Tak, tyle że mówimy o latach gdzieś 1994-1998. To były zupełnie inne czasy. Dosyć sztywne zasady, kierunki wykonywania technik, totalne oddzielenie masażu od ćwiczeń, a włączenie wstępnej relaksacji do zabiegów stricte terapeutycznych, swojego rodzaju herezją, etc.

- A co było po tym 1998 roku?

- Dobre pytanie. Pierwsze Targi Edukacyjne Masażu których byłem pomysłodawcą i współorganizatorem z ówczesną dyrekcją MSZ Wydziału Masażu Leczniczego w Krakowie. Po Targach, wykładach, nastąpiła niezwykła fala: zainteresowanie szkoleniami, kolejne artykuły, programy w TV, pierwszy skrypt. I po kilku latach kolejna książka: Integracyjny Masaż Bodywork, masaż w odnowie biologicznej i psychosomatycznej. A potem to już część życia nieustannie w drodze. Ludzie byli jednak zupełnie inaczej nastawieni. Podstawowy kurs zajmował trzy weekendy, a oni potem przyjeżdżali powtarzać na koleje grupy, bo było mało.

Myślę że teraz jest pewnego rodzaju brak stopniowego ugruntowania praktyki, a ludzie od razu startują na kolejne kursy i chcą aby były coraz krótsze, temat rzeka. (…)

- A jak to przyjmowali, rozumieli sami pacjenci?

- Nie tylko pacjenci, ale po prostu klienci. Nie każdy jest pacjentem, bo ludzie mają różne oczekiwania i jak powiedziałem potrzeby. Ale ich reakcje, obserwacje, doświadczenia, były bardzo pomocne, jak i odpowiednie relacje z nimi. Kiedyś usłyszałem pierwszy raz:

„Może to dziwne, korzystam regularnie z całościowych zabiegów, w sumie przede wszystkim z powodów silnego stresu i potrzeby relaksacji, ale mam wrażenie że moja skóra się bardzo pozytywnie zmieniła. Mam na myśli mniejszy cellulit, skóra gładsza, poza tym twarz bardziej żywa, elastyczna. (…) Jakoś tak to było. Po tylu latach pamiętam to dobrze, ale początkowo zignorowałem. jednakże potem kolejne osoby przytaczały podobne obserwacje. Więc się zastanowiłem co i jak. To był czas kiedy było przekonanie jedynie do bardzo intensywnych zabiegów w tzw. celach modelowania ciała, cellulitu czy generalnie w celach kosmetycznych. Owszem zajmowałem się sporo problemami takimi jak: blizny, zwłóknienia, zrosty, czy stany po oparzeniach, ale modelowanie, cellulit, to nieco inna historia. (…)

- Jakie były skutki? Ciekawe, takie niespodziewane pozytywne efekty.

- W rezultacie po kilu latach z całego opracowania IMBW na potrzeby pracy z problemami zdrowotno-estetycznymi zaproponowałem oddzielny kurs pod nazwą: Modelowanie miejsc problemowych DMA, czyli Dynamiczny Masaż Antycellulit i było spore zainteresowanie.  

A na jednym z kongresów poprowadziłem pierwszy raz kurs: Twarz emocjonalna, relaksacja i lifting i tak się to przyjęło. Z czasem poprowadziłem kolejne kursy i napisałem kolejne książki. Ale to ludzie sami decydowali czy to ich przekonuje, czy to jest ich sposób pracy, potrzeby.

- Ciekawe, więc w pewnym stopni zawdzięczasz to obserwacjom klientów?

- Tak, zawsze będę im za to wdzięczny. W sumie obecnie pracuję w dwóch głównych nurtach:

  1. A) Masaż antystresowy w aspektach psychosomatycznych, uwalnianie napięć, profesjonalna relaksacja, problemy z akceptacją, awersja do dotyku, masaż w komunikacji, itd. Nieco inny nurt to program zabiegów, sesji dla pracowników w firmach.
  2. B) Zabiegi pod kątem zdrowotno-estetyczym: modelowanie, uelastycznianie, zwłóknienia, blizny, także praca z pacjentami po zabiegach z zakresu medycyny-estetycznej i chirurgii rekonstrukcyjnej i plastycznej. Inny temat to wczesna rewitalizacja po ciąży i porodzie.

Ale w pewnym stopniu da się te dwa nurty łączy. Podstawowe pytanie jednak brzmi:

Jakie są podstawowe priorytety korzystających z zabiegów? To jest najważniejsze, ich cele zabiegów, ale metody, opracowanie moim zdaniem schodzą na dalszy plan. (…}

- Zauważyłem iż wszystkie książki są wyprzedane, dwie w całości nawet udostępniłeś na swoich stronach. Czy nie myślałeś aby ich wznowić lub napisać od nowa?

- Wiesz. Czasem są retrospekcje, czy resentymenty jak ta rozmową, ale idę dalej i nie chce odcinać kuponów, są nowe wyzwanie. Pisanie, a także wydanie samemu książek to sporo pracy, czegoś lub czyimś kosztem. Podobnie jest ze szkoleniami, jeśli organizuje się jakaś kameralna grupa to jadę do nich, ale sam nie mam za bardzo czasu na organizacje szkoleń.

Dla mnie podstawą jest jednak praktyka zawodowa, bezpośrednie relacje z ludźmi, a inne zajęcia to dodatki. Poza tym są nowe projekty no i wzrasta ponowne zainteresowanie szkoleniami z IMBW.

Po 25 latach nadal aktualne i jest zupełnie nowe pokolenie zainteresowanych. A zważywszy na to jak żyjemy w obecnych czasach, pracy nam na pewno nie zabraknie. Ufam, że mnie rozumiesz. Tak jak klienci coraz bardziej rozumieją swoje potrzeby i oczekiwania. (…)

Dodatkowe informacje dotyczące opracowania IMBW:

http://bodyworker.pl/1_6_psychosomatyka-stres.html

Szukaj