Jak skutecznie popularyzować praktykę, artykuły, książki, filmy czy poprzez szkolenia?

Niedziela, Kwiecień 7, 2019

Sporo pytań zadano na spotkaniach, szkoleniach, konferencjach, a także w gabinecie i podczas praktyki w terenie. Jak skutecznie popularyzować zabiegi, sesje, co warto: artykuły, książki czy jednak filmy, prezentacje lub szkolenia? Pytania kierowane były do mnie, więc odpowiem z perspektywy własnych doświadczeń i przekonań, tego co zostało zrealizowane, dlatego bez zbędnego teoretyzowania czy akademickich rozważań.

Przede wszystkim praktyka i uważne słuchanie, obserwowanie, ale bez oceniania. Poza praktyką zawodową czyli bezpośrednią pracą z ludźmi, która jest dla mnie najważniejsza, zajmowałem się także popularyzacją masażu, promocją zdrowia i nurtu body work. Podkreślam już na wstępie: popularyzacją, czyli dostrzeganiem i ukazaniem realnych potrzeb i możliwości w konkretnej sytuacji. Nie mylić z wyspecjalizowanymi narzędziami marketingu: promocji, socjotechnik, czy tworzeniem trendów.

Tak warto, a czy się opłaca w sensie finansowym, to zupełnie inny temat. Warto było także podarować czas ludziom poza praktyką, zarówno na pisanie artykułów, później książek, także programy w TV, aktywność w Internecie, blogi, filmy, teatr, itd. To także wartość dodana, bezcenna. (…)

Popularyzacja to dłuższy proces, spontaniczne zaangażowanie, a rezultaty wracają czasem nawet po wielu latach. Wyspecjalizowana promocja, to liczenie na szybki sukces, kalkulacja.

Zaczynałem w zupełnie innym czasie, rzeczywistości, w połowie lat 90-tych i najważniejsze było działanie spontaniczne, popularyzacja mniej znanych tematów, pilna obserwacja zmieniających się potrzeb klientów (nie każdy korzystający z usług zdrowotnych jest pacjentem). Natomiast socjotechniki, marketing, czy nieco sztuczne kreowanie trendów, to po prostu nie moja bajka. Choć wiem jak działają różne techniki, nie jestem zainteresowany zdobywaniem ciągle nowych klientów. Przede wszystkim liczy się praca z tymi którzy już są, albo pojawiają się z przekonania że masz im coś do zaoferowania oraz podnoszenie jakości usług, proste. Tak samo było w przypadku prowadzenia pierwszych szkoleń, warsztatów, czy filmów poglądowych. (…)

Poniżej kadr z filmu Integracyjny Masaż Body Work, Impresje Dotyk i Przestrzeń, Bałtyk, 2001.

Dlaczego spontanicznie? Kiedy zaproszono mnie pierwszy raz do telewizji, zaoferowano prowadzenie szkoleń, czy napisanie artykułu, przedstawiałem tematy które mało kto wtedy dostrzegał, rozumiał. Były związane także z pierwszą wymianą doświadczeń zagranicą, ale też przekonaniem jak dobrze wtedy uczyły polskie szkoły. Nie chodzi o to gdzie lepiej, ale inaczej.

Po doświadczeniu z zagranicy oraz obserwując zapatrywania korzystających z zabiegów, zostało mi do zrealizowania wiele pomysłów, projektów, ale musiałaby na tym ucierpieć praktyka zawodowa, dlatego realizuję je na tyle, na ile pozwala dodatkowy czas.

Dlaczego zmiana kierunku od klinicysty (praca w szpitalu, przychodni, sanatorium) do nurtu psychosomatycznego, body work czy problematyki zdrowotno-estetycznej? Ponieważ tak się zmieniały oczekiwania, świadomość ludzi z którymi pracowałem, kolejne doświadczenia, itd.

Powyżej podczas prezentacji na kongresie LNE, Kraków. Temat dotyczący psychosomatycznych aspektów w pracy z człowiekim. 

Dlaczego nie droga akademicka? Bardziej zależało mi na popularyzacji innego sposobu pracy z ludźmi, bardziej świadomego, a także opartego na wymianie doświadczeń, niż kolejne studia, czy pisanie prac naukowych lądujących najczęściej niestety w akademickiej szafie. Poza tym, w co trudno dzisiaj uwierzyć, promując takie tematy jak: praca z powięzią, inne, bardziej świadome dla pacjenta metody pracy, aspekty psychosomatyczne, dla wielu była to wręcz „herezja” lub ignorancja, mowa oczywiście o połowie lat 90-tych.

Dzisiaj trudno aby ktoś w artykule czy w ofercie nie umieszczał haseł związanych z: powięzią, relaksacją, psychosomatyką, zabiegami w firmach, problematyką zdrowotno-estetyczną, itd.

Czy krótki obrazy, filmy, videoblogi, itp. mają większe oddziaływanie niż artykuły, czy książki?

Jest to sprawa dyskusyjna. Krótki film przyciąga uwagę, ale jest też dzisiaj bardzo powszechne zjawisko powierzchowności w traktowaniu wielu tematów. Bywa że ludzie uczą się różnych technik z filmów. Rozumiem w celach poglądowych lub jako uzupełnienie szkolenia, ale nie w zamian. W moim zawodzie ważne są konkretne odczucia, dotyk w terapii, ale także w komunikacji interpersonalnej, wzajemna relacja, itd.

Także udostępniałem fragmenty filmów w celach poglądowych, natomiast specjalne wyreżyserowane filmy, dbanie o detale na zasadzie co się lepiej sprzeda, jest mi obce.

Dlaczego bierzesz udział w warsztatach, a coraz rzadziej w wykładach na kongresach?

Od wielu lat postulowałem, iż tradycyjne konferencje oparte tylko na wykładach, to już raczej pewien archaizm. Ludzie także oczekują coraz bardziej spektakularnych promocji. Prezentacja z pokazem lub konkretny warsztat, takie są dzisiaj podstawy popularyzacji tego czym się zajmujemy. Mam na myśli konkretny przekaz. Dlatego raczej unikam samych wykładów, ponieważ jestem przede wszystkim praktykiem.

Bezpośrednie spotkania przede wszystkim. Owszem Internet pozwala na szybką wymianę informacji, ale czy doświadczeń? Uważam, iż w dalszym ciągu podstawa to realne spotkania, konferencje, warsztaty. Wiedza to: praktyka, teoria, badania, ale także wymiana doświadczeń, możliwość ich zweryfikowania z innymi praktykami. Przede wszystkim warto współpracować także z różnymi środowiskami.

Poniżej podczas zajęć na studiach podyplomowych PSME, Warszawa. 

Będą następne książki? Pisanie książek fajna sprawa, ale wymaga olbrzymiego nakładu pracy, zaangażowania. Wbrew temu co wielu uważa, napisanie książki w przełożeniu na finanse to niewielki dodatek. Wartością dodaną są jednak inne, pośrednie profity wynikając z napisania ciekawych książek. W moim doświadczeniu sporo osób po przeczytaniu książki pojawiło się w gabinecie lub na szkoleniach. Ale także w drugą stronę, książki powstawały w oparciu o doświadczenia własne w praktyce z ludźmi oraz podczas wcześniejszych szkoleń.

Fragmenty książek, artykuły, audycje, udostępnione są na stronie:

http://www.bodyworker.pl/1_14_ksiazki-audycje.html

Co dalej w planach? Przede wszystkim praktyka, a jeśli dodatkowy czas pozwoli to spontanicznie udział w spotkaniach, konferencjach, w ramach bezpośredniej wymiany doświadczeń. Mam także w planach kilka projektów oraz sporadycznie prowadzą kameralne warsztaty lub kursy dla konkretnie zainteresowanych. Praca w małych grupach to podstawa.

W popularyzacji praktyki, jaki kierunek będzie istotny w przyszłości?

Masaż w ramach terapii, rehabilitacji to jedno, jeśli chodzi o praktykę kliniczną. Natomiast w mojej praktyce największe zainteresowanie jest na zasadzie oczekiwań:

Poproszę o ogólny masaż, sesję, ale z dodatkowym skupieniu się na … i tu najczęściej na: grzbiecie, twarzy, stopach, łydkach. Słowem jeśli już ludzie znajdują czas i się zorganizują, to chcą ogólnych zabiegów, dłuższych sesji, ale z konkretnymi, dodatkowymi opracowaniami.

Natomiast praktyka własna opiera się na dwóch głównych filarach i taka będzie też przyszłość. Nie liczą się metody, te schodzą na dalszy plan, ale konkretne oczekiwania:

  1. Szeroko rozumiana odnowa psychosomatyczna, rozumiana jako uwalnianie napięć i uelastycznianie ciała, głęboka relaksacja, jako proces, a nie jedynie chwilowe doznanie.
  2. Problematyka zdrowotno-estetyczna. Obrzęki, praca z bliznami, zrostami, ujędrnianie, modelowanie miejsc problemowych, właściwy cellulit pefs, lifting, także po nagłej utracie wagi. Praca z pacjentami po zabiegach z zakresu chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej, itd.

Poza tym obecnie jak i w przyszłości coraz bardziej będzie ceniona praktyka w terenie, tzn. u klientów, w firmach, na różnych spotkaniach, itd. Pojęcie mobilna nie oddaje w pełni tego znaczenia.

Ufam, iż cały ten artykuł mógłbym także skrócić do trzech głównych haseł mojej praktyki:

Można żyć w ciągłym napięciu, ale po co?

Pracuję: miękko, głęboko, warstwowo i bezboleśnie.

Przede wszystkim świadomy człowiek korzysta z zabiegu, sesji, na tyle na ile jest gotowy, zgodnie z jego oczekiwaniami, ale i realnymi możliwościami w danej sytuacji.

Artykuł poglądowy w odpowiedzi na pytania © www.bodyworker.pl

 

 

 

Szukaj