Visually impaired, patrzeć, dostrzegać, inaczej

Niedziela, Luty 16, 2020

Visually impaired, termin ten oznacza ogólnie: osoby z osłabieniem lub w różnym stopniu z zaburzeniami wzroku. Nie chodzi tu o poprawność w relacji do określenia blind, ale zwrócenie uwagi, iż osłabienie lub zaburzenia wzroku mogą mieć różny charakter. Jest także kolosalna różnica w pojęciach: patrzeć, widzieć, a dostrzegać czy postrzegać. Dostrzegają inaczej, a znacznie więcej na ironię losu osoby tzw. „ze wzrokiem z odzysku” lub też zmysłowi pogranicznicy: sensual borderline (nie mylić z BPD!). Tak czy inaczej to spore wyzwanie. Podobnie bywa z innymi zmysłami. Bardzo trudno jest im wytłumaczyć komuś innemu jak rzeczywiście widzą, tym bardziej co i jak postrzegają, jak funkcjonują. (…)

Osoba zupełnie niewidoma może to jakoś łatwiej przekazać, natomiast im (visually impaired) jest paradoksalnie trudniej. W czym rzecz? Widzą przykładowo w pewnych sprzyjających warunkach dosyć dobrze na odległość, ale wycinkowo, w różnym zarysie, w ograniczonym polu widzenia. Ale już inna pora dnia, nasycenie lub gra światła, migotanie, cienie, szklane drzwi, problem z określeniem perspektywy, zwłaszcza w pomieszczeniach gdzie przemieszcza się dużo osób, wymaga bardzo dużego skupienia, czasem wręcz demoluje im życie. Jeśli dochodzą inne drobne dolegliwości przykładowo neurologiczne, immunologiczne, itd. codzienne życie staje się prawdziwym wyzwaniem. (…)

Patrząc z boku możesz ich błędnie ocenić, jakby się czegoś bali lub nie byli pewni siebie w danej sytuacji. Ponieważ wiele czynności wymaga od nich maksymalnego skupienia, powodując ciągłą, dodatkową stymulację układu nerwowego, bywa to bardzo męczące.

Podobnie jak u osób z implantem słuchowym, w pewnych sprzyjających warunkach słyszą lepiej, ale gwar, kilka osób, intensywna rozmowa, to dla nich zupełnie inne warunki funkcjonowania, bardzo męczące sytuacje.

Osoby na „pograniczu” czyli np. w sytuacji odzyskania sprawności któregoś ze zmysłów, po wieloletniej dysfunkcji, mają jeszcze ciekawiej. Ponieważ żyją jakby na pograniczu dwóch światów. Posługiwali się bowiem o wiele mniej odzyskanym zmysłem. Wyobraź sobie że czytasz tekst, ale nie zawsze jesteś przekonany co widzisz, nie wyłapujesz w danym momencie błędów, ale następnego dnia poprawiasz je, pod warunkiem że jest to wydruk, kartka którą mogą także dotknąć. Patrzysz na coś, ale czasem dla pewności musisz tego dodatkowo dotknąć, bo nie daje ci to spokoju.

Inny przykład, wyobraź sobie, iż w praktyce w pewnych warunkach pogodowych mógłbyś prowadzić samochód, motocykl, jeździć na rowerze, ale z drugiej strony nie lubisz dużych skupisk ludzi, ciasnych pomieszczeń lub jak cię mijają inni tuż obok. Zdarza się iż przypadkiem przechodząc kogoś popychasz, masz problem z perspektywą. Idziesz na kort, próbujesz grać, odbijasz piłkę od ściany, ale trudno ocenić ci dystans.

Nie jesteś pewny czy w klubie na przeciw jest lustro czy drzwi. Czujesz się super w przestrzeni, na szlaku, w lesie, w górach, ale wchodząc do zatłoczonego schroniska, ciemniejszego pomieszczenia, i masz spore wyzwanie, podobnie w dużym centrum handlowym, czy na stacji kolejowej, lotnisku.

Wchodząc do piwnicy nie zapalasz światła bo pamiętasz czas, kiedy byłeś niewidomym lub też prawie ociemniałym. Ale w pełnym świetle możesz nie dostrzec szyby, problemem są ruchome drzwi, itd. (…)

Można cierpliwie tłumaczyć, ale wytłumaczyć się tego w pełni nie da. Próbują nie z uwagi na jakieś ulgi czy udogodnienia w życiu, ale aby inni zrozumieli jak inaczej funkcjonują, a co sprawia im duże wyzwania. Ale bywa, iż czasem brakuje im po prostu cierpliwości aby kolejny raz tłumaczyć i min. z tego powodu rezygnują z różnych form aktywności.

Życie pomiędzy światami

Życie w takim „borderline” powoduje także że wchłaniasz obrazy, wiadomości jak odkurzacz. Interesuje cię bardzo wiele, głęboko, a jednocześnie jest tak, jakby brak skupienia na jednym obrazie, sprawie, wydarzeniu, detalach. Idziesz do kina patrzycie na ten sam film, ale dostrzegacie zupełnie inne aspekty, z pozoru dla innych nieistotne.

Funkcjonują tak jakby mieli zakodowane, że znowu kiedyś może być gorzej, więc korzystają maksymalnie z czego się da. Cieszą się życiem, mają za co dziękować. To także potrafi zdezorientować osoby będące w relacjach z nimi, zarówno w życiu zawodowych jak i osobistym.

Funkcjonują trochę jak człowiek którego grał Jeff Bridges w filmie Fearless, Bez Lęku. Po przeżyciu katastrofy lotniczej nie boi się o życie w sensie egzystencji, jutra, bo otrzymał drugą szansę. Tam jednak pojawił się z czasem konflikt w relacjach z bliskimi, zwłaszcza jeśli ci zbytnio troszczyli się o jutro, o daleką przyszłość, itp. Film czy nie film, wyzwania podobne.

Inne postrzeganie ludzi, to także istotny czynnik. Odzyskani, dążą do zupełnie innych relacji z ludźmi, do bezpośrednich spotkań. Możliwe że potrafią uważniej słuchać i zupełnie inaczej rozmawiają, zmieniają się ich priorytety, wartości w życiu. Świat wirtualny, także materialny jest dla nich pewną namiastką, narzędziem, potrafią tą rzeczywistość lepiej odseparować od ważniejszych dla nich spraw.

Kolejnym paradoksem bywa to, że lepiej wyczuwają osoby nieszczere, można rzec nie tyle fałszywe w relacjach, co raczej zdystansowane do innych. Nie oceniają ich jednak, po prostu inaczej je postrzegają, jest im ich żal.  

Dotyk pozostaje jednym z przewodników na całe życie

Jeśli dotykają (zawodowo, np. profesje medyczne) to nie oceniają tylko fizykalnych struktur, stanu tkanek, ale także łatwiej dostrzegają „inne wymiary”. Ktoś przychodzi z urazem, nadwyrężeniem, przepracowaniem, dużym napięciem, ale dostrzegają także głębsze przyczyny, empatycznie, intuicyjnie.

Także w prywatnych relacjach, zupełnie inaczej funkcjonują. Wyczuwają napięcie, wycofanie, emocje, ograniczenia, obawy, ale także przychylność, potrzebę obecności, a taka wrażliwość, co w dzisiejszych czasach nie jest bynajmniej ułatwieniem.

Pozornie są chaotyczni, ale muszą znacznie więcej „przerobić” informacji i w podobny sposób dzielą się spostrzeżeniami z innymi. Częściej stać ich na wycofanie, kompromis, potrafią odpuścić, co może być odbierane jako brak ambicji, brak decyzji, stanowczości. Bardziej pracują intuicyjnie, angażują się, co pochłania sporo energii.

I następny paradoks, potrafią się wyłączyć nawet w totalnym hałasie, aby uzyskać potrzebną równowagę, ale to osobny temat. Nie kalkulują, raczej dostrzegają sens siania i zbierania nawet jeśli na te żniwa będzie trzeba długo czekać.

Trudno jest to zrozumieć, ale są pomimo wszystko na wskroś pragmatyczni, pozbawieni bowiem iluzji, czasem złudzeń, ale i kompleksów, dalecy od oceniania innych. Dystansują się do spraw błahych, łatwiej uwalniają napięcia, nie czują urazy, wiedzą co przywraca im równowagę.

Czy jest im żyć łatwiej czy trudniej?

W pewnym sensie są z tym sami, co absolutnie nie oznacza że są samotni, przeciwnie. Przyciągają ludzi, ale tych co nie grają. Łatwiej odnajdują zadowolenie z rzeczy prostych, dystansując się do spraw finansowych, w tej sferze są wręcz minimalistami, potrafią zrezygnować z wielu rzeczy w zamian za być obecnym.

Żyją w ciągłym zaangażowaniu, pochłanianiu, jakby w obawie że to czego mogą doświadczyć dzisiaj, jutro już może nie być dostępne, ale nie z obawy, przeciwnie, ponieważ na pewno wiedzą co to jest dziękczynienie. Podstawą są dla nich bezpośrednie relacje międzyludzkie.

Refleksyjnie, po rozmowie na powyższe tematy podczas konferencji, artykuł ukazał się pierwotnie na starszym blogu: Masażysta w drodze. Zawiera pewne uogólnienia i skróty myślowe, trudno jednoznacznie oddać sens całej rozmowy.

Licząc na zrozumienie, z podziękowaniem Piotr Szczotka 

 

Szukaj